Life or Lie

Jak mocno trzeba... żyć?



Zabawmy się w dom i żyć popróbujmy!
Zimne żelazo kijami dziś skujmy!

"Dla siebie to zrobię,
Odbiorę cię sobie!
Spiję z ust zakłamanych
Gorzki sens prawdy i serc połamanych...
A by uniknąć cierpień mej wolności i szczęścia
Zapewnię se rozkosz umysłu zamknięcia!"
-
I na nic "Godziny" i na nic myślenie,
Kiedy to bluźnierstwo staje na scenie.

To zbliża się tykająca bomba na serca,
Czas- skryty w codzienności, miłosny morderca.
Jego życia kręta droga dobiega do końca,
A szczęście umyka jak puszystość zająca.

"Szansę mi die!
Life or lie?"



SPROSTOWANIE:
Głos prawdy ogólnej:
Zabawa w dom. Każdy brał udział w czymś takim za czasów przedszkola lub wczesnej podstawówki. Dzieci wówczas próbowały "normalnie żyć". Dorośli próbujący żyć to tacy, którzy bawią się w dom tylko na większą skalę. Oni nie żyją, oni próbują... To trzeba po prostu robić. A nie czekać, zwlekać aż żelazo (nasze życiowe szanse) wystygnie, a narzędzia (możliwości) staną się bezużyteczne do zmiany czegokolwiek w swoim życiu na kształtne i swoiste.

Głos satyryczny osoby zagubionej:
Żeby zrobić innym na złość tudzież udowodnić, że samemu wie się lepiej, człowiek czasem wyzbywa się ze swojego otoczenia osób, które zamiast próbować życia, podejmują odważne, nieraz niezrozumiałe i niekonwencjonalne decyzje. Osoby przez całe życie bawiące się w "realny" dom, nigdy nie zaakceptują ani też nie zrozumieją takich postępowań. Ten zagubiony człowiek szuka sensu i natrafia nierzadko na takie właśnie osoby, które robią temu komuś niedźwiedzią przysługę i zamiast prawdy o świecie, dają spijać ze swoich zakłamanych ust (nawiązanie do "Poison Party") truciznę z kłamstw, która później przeszywa całe życie i zmienia je nieodwracalnie pozbawiając istotnych, niepowtarzalnych już, aspektów. Gorzki sens prawdy i serc połamanych pobierany jako kłamstwo z czyichś skażonych ust jest gorzką nieprawdą wiodącą człowieka zagubionego na kompletne manowce. Jak bowiem ktoś, kogo słowa trują ludzką duszę, może udzielić pomocy przy podejmowaniu życiowych decyzji lub poszukiwaniu prawdziwej miłości przez osobę która jest uczciwa i prawa? Czy ma on na te tematy jakiekolwiek pojęcie? Głos takiej osoby sprawia jedynie, że pojęcia szczęścia i wolności mogą być opacznie zinterpretowane. Jako coś zgoła innego niż to czym są one w rzeczywistości. To wypaczenie może sprawiać między innymi, że człowiek jest w stanie odrzucić pracę i starania na budowę SWOJEGO PERSONALNEGO I ZROZUMIAŁEGO TYLKO PRZEZ SAMEGO SIEBIE szczęścia, gdyż jest ono "iluzją", "nierealnym farmazonem" lub "grą niewartą świeczki" dla tych co próbują. Lepiej przecież nie przejmować się tym co się liczy, zapomnieć, wyłączyć myślenie i zamknąć umysł na nowe, na zmiany i na niepowtarzalne okazje. Na co one komu?

Głos realiów:
I na nic godziny tłumaczeń i rozmów, myślenia i tłumaczenia kiedy osoba jest przesiąknięta do suchej nitki esencją zwątpienia w siebie i w swoje działania przez kłamstwa i "popróbowywanie". Poza tym na nic jest też sens filmu "Godziny" pokazującego, że obranie własnej drogi i wyznaczenie własnych celów jest w życiu każdego najwyższym priorytetem, który wcale nie musi być rozumiany przez innych, bawiących się w dom dorosłych nieudaczników, bluźnierczo opowiadających dyrdymały o swoich pseudo-sukcesach w ich pseudo-życiach.
Słuchając oszustów i bawiących się w życie dorosłych ludzi tracimy coś co mamy najcenniejsze w życiu- czas. Czas bowiem sprawia, że związki stają przed wyzwaniem tego, że ludzie niegdyś w nie wchodzący stają się inni, inne są też ich priorytety, a ich miłość zmienia poziom intensywności. Nieraz nawet jednego z dwójki zakochanych, po pewnym czasie, zabiera nawet sama śmierć. Tykająca bomba mordująca serca jednak nie działa zawsze- może okazać się niewypałem, tak samo jak morderca nie zabija wszystkich dookoła, a jedynie pewne jednostki. Jednakże codzienność i rutyna nieraz gasi dwoje kochających się ludzi... Często w tych czasach tak właśnie bywa, nie oszukujmy się.
W pewnym momencie tej krętej drogi życiowej którą podążamy, ta kończy się i tak jak w przypadku ostygniętego żelaza i braku narzędzi do jego obróbki, tracimy wszelką możliwość manewru. Kończy się czas, kończą się środki, kończysz się ty... Jeżeli ktokolwiek w reakcji na próbę wzięcia życia w swoje ręce i postawienia się systemowi powie "życie nie zając- nie ucieknie" to musi być on głupcem bawiącym się w dom, trującym ambicje i zabijającym prawdę. Szczęścia dostępnego na wyciągnięcie ręki nie wolno zignorować, bo gdy ucieknie może już do końca świata pozostać nieuchwytnie stracone. A przecież jest takie przyjemne, miękkie i puszyste... No wiesz, w sensie, że to szczęście...

Na samym końcu raz jeszcze odzywa się głos prawdy ogólnej:
Szanse mi die,
Life or lie?
Rozumiane może być to dwuznacznie.
Jeżeli przeczytamy słowo "die" po angielsku i tak je przetłumaczymy okaże się wiadomość brzmi: "Szanse mi umierają." Nie chcę więcej bawić się w życie więc pytanie moje brzmi: "czy wybierasz życie czy kłamstwo?"
Jeżeli słowo to będziemy rozumieć po polsku, będzie to ostatnia prośba skierowana do osoby zbłąkanej, aby ta dała szanse szczęściu raz jeszcze. Po raz ostatni odróżniając zabawę w dom i próbowanie życia, od faktycznego życia, zadaje najbardziej kluczowe pytanie: "Wybierasz życie, czy kłamstwo?".

Komentarze

Prześlij komentarz