Zawiść, Kołczing i Obsrana Wycieraczka


Mam dziś wenę i już po raz trzeci otwieram Worda podczas zaledwie jednego pobytu w swojej ulubionej kawiarni.
W związku z tym zamierzam napisać kolejny, krótki, ale mam nadzieję, że pouczający tekst.
Słyszałeś może o tym, że są dwie rzeczy, które nie mają końca?
Kosmos i głupota ludzka? 
Ja dołączam jeszcze miłość Boga i zawiść ludzką. 
O pierwszej niekoniecznie będę opowiadał, ale nad tą drugą się pochylę.

Zawiść ludzka jest tak nieograniczona, że nie da się jej zmierzyć nawet poprzez nieskończoną skalę ludzkiej głupoty. ~ Ja

Dlaczego tak? 
Ano dlatego, że nieraz człowiek nie jest tak kompletnie głupi i bywa mądrzejszy od przeciętnej małpy. Mimo to nawet bardzo inteligentny człowiek w obliczu zawiści staje się głupi.
Spieszę z wyjaśnieniami.
Mądrzy ludzie potrafią być tak zawistni i wredni jak i głupi ludzie. Zawiść nic im nie daje… Nikomu nic nie daje, oprócz minimalnej satysfakcji ze spierdolenia komuś humoru lub życia. Gdy sumienie milczy to jest to satysfakcja dłuższa, gdy jednak nie jest się aż tak zepsutą spierdoliną ludzką to jednak zaczyna dość szybko doskwierać z powodu poczynionej komuś krzywdy.
Człowiek zawistny może być debilem i kłócić się o nic, podstawiać nogę lub rzucać hejtem.
Człowiek zawistny może być geniuszem i może knuć za czyimiś plecami, może przeznaczać pieniądze i własne życie żeby tylko komuś dopiec.
Człowiek mądry może stać się człowiekiem głupim, będąc człowiekiem złym.
Robić zupełnie to, co i on, kierować się tym samym tylko przy użyciu innych metod. 
Bez zasad, bez wartości i celów, którego jedyną ambicją jest życie innej osoby, a dokładniej- zniszczenie tego życia w choćby najmniejszym stopniu. 
Mądrzy ludzie odpuszczają, bo wiedzą, że z debilem nie warto się kłócić, bo on będzie i tak myślał, że wygrał. Mimo to i oni czasem mając okazję mu pomóc przymkną na to oko i będą nie do końca fair, w minimalnym stopniu chociażby odgrywając się na nim, jako na swoim wrogu, konkurencji, rywalu...
Człowiek będąc chorobliwie zazdrosny o kogoś, chcąc niszczyć komuś nastrój lub owoce jego pracy zwiększa poziom swojej głupoty, bo działając na czyjąś niekorzyść szkodzi jemu, sobie oraz całemu społeczeństwu, bo narusza przez to zaufanie do obcych, którzy jednak czasem nie przychodzą cię okraść, tylko faktycznie bezinteresownie pomóc.
Gdyby nie zawiść (wynikająca oczywiście z egoizmu) ludzie nie kradliby, nie oszukiwaliby, nie zdradzaliby. Myśląc, że inni mają lepiej, innym się powodzi, innym to by się przydało dać nauczkę, żeby też nie mieli tak kolorowo od życia, stajemy się typowymi cebulakami. 
Po co się cieszyć tym, że innym się udało, że się im powodzi, pomagać sobie wzajemnie, skoro można sobie rzucać kłody pod nogi. 
To przecież takie (pato)logiczne.
Oczywiście są tacy ludzie, który dorobili się na czyimś nieszczęściu i sami rzucają innym kłody pod nogi (być może w obawie przed konkurencją), ale takich ludzi spotka w końcu stosowna kara wymierzona od losu. 
A nie od ciebie. 
Ty możesz ich pozwać, oni mogą przekupić sędziego, ty możesz za to potem płacić, a oni się śmiać. Niestety żyjąc na tym świecie 20 lat zdążyłem się już zorientować, że nie ma tu uniwersalnej sprawiedliwości. Właśnie przez ludzką chciwość, egoizm i zawiść, nie ma.
Nie będę się odnosił tu (wyjątkowo) do ustroju politycznego, do mentalności ludzkiej itp., bo tak się składa, że niezależnie od ustroju, w każdym kraju znajdzie się chociaż jeden taki człowiek, co jest zapatrzony tylko w siebie i prędzej w ogień skoczy, niż pozwoli ci być szczęśliwszym i żyć sobie po swojemu. 
Przyznaj, że i tobie zdarzyło się myśleć (lub dokonywać) na kimś innym słodkiej zemsty. Taki łańcuszek zemst jest w świecie od zawsze. Ludzie sobie dogryzali, przeszkadzali i odszczekiwali zawsze, bo boją się o swoją pozycję, bo nie pozowlą na niesprawiedliwość, bo mają swój HONOR i nie pozwolą sobie na zniewagę, bo korona by im z dupy spadła, jakby pozowolili. 
W rzeczywistości nie mają na to wpływu, sami wymierzając sprawiedliwość postrzeganą pod kątem swojego interesu. 
(Nie mają też korony na dupie.)
Są za to najmądrzejsi i najlepsi (albo tylko lepsi) i to im się należy, a nie tamtemu. 
Nie będzie po jego myśli, tylko po mojej, bo to JA tutaj rządzę, a przynajmniej też tu jestem i mam swoje 3 grosze do wtrącenia. 
W takiej rzeczywistości wszyscy, każdy z nas jest nieśmiertelnym i sprawiedliwym bogiem.

Każdy jest nieśmiertelny póki go coś nie zabije ~ Ja, sprzed paru lat.

Ja też nie jestem nieomylny, bezgranicznie dobry i zdarza mi się komuś dopiec, albo dowalić, o tak o, bo czemu ma mieć ze mną tak łatwo, skoro już w życiu ma łatwiej ode mnie? Wiem jednak czym jest to spowodowane (egoizm) i podjąłem się tępienia tego w sobie.
Tak naprawdę tylko jedna postać w dziejach przyjęła bez sprzeciwu niesprawiedliwą sprawiedliwość, bez słowa sprzeciwu, mimo możności przeciw wstawienia się i to podobno był syn Stworzyciela, ale o tym nie będę tu pisał.
Jesteśmy niestety tak omamiani różnymi dobrami, że zapominamy, że nie żyjemy sami i każdy ma prawo żyć po swojemu i być tak szczęśliwym. 
Na zawiść niestety nie ma leku, ani też recepty na postępowanie przeciw niesprawiedliwości (i głupocie)… 
Trzeba jakoś ją przeboleć, bo...

...walka z głupotą to głupiego robota. ~ Ja, teraz. 

Za to podobno lekiem na raka jest Witamina B17 (sprawdzę, bo mam chorą babcie), więc czemu nie spróbować? 
Z kolei lekiem na egoizm podobno jest pokora, to też czemu by nie spróbować ustąpić i zwyczajnie puścić płazem jakieś drobne bądź większe urazy. 
Mieć świadomość nie bycia genialnym pępkiem świata.

Kołczingowcy (nie, nie chce mi się sprawdzać, jak się oni faktycznie nazywają) twierdzą, że każdy jest równy i każdy jednakowo może odnieść sukces jeśli tylko postara się i… 
...i niestety tu się z nimi nie zgodzę.
Są ludzie, bez perspektyw, w jakichś slumsach pod Rio De Janeiro, biedni, bezdomni, dodatkowo ślepi, bez nogi, bez rodziny, niewierzący, uzależnieni, homoseksualni, w depresji.
Co z nimi?
Oni też mogą z tego „wyjść” przy odrobinie starań?
Niektórzy zwyczajnie nie mogą.
Nie sami.
A ty im nie pomożesz.
Ja też.
Bo jak?
A jak jest jak, to w sumie czemu?
Odpłacą się jakoś? 
A jeśli się nie opłaca, bo to nie chodzi o pieniądze tylko czas i sens, to czy ma to w ogóle jakiś sens?
Jest to realne?
Ilu ich jest?
Przecież wszystkim się nie pomoże i tak.
Ci co myślą, że to możliwe to albo są nierealnymi optymistami, albo sami się tym zajmują.
A ty masz bliższe, realniejsze zmartwienia.
Bo przecież pralka się zepsuła.
Albo telefon.
Albo sesja.
A ta ździra z sąsiedztwa znowu włączyła muzykę na cały regulator i nie mogłeś się wyspać.
Jaka szkoda, gdyby czyiś pies, zupełnie przypadkowo, nasrał jej na wycieraczkę.
Zupełnie przypadkowo twój pies. 
Jest w tym ziarno prawdy?
Oto zawiść.



Komentarze