Na Księżycu - komentarz psychologiczny


Być może pamiętasz jeszcze jeden z moich ostatnich wierszydeł - Na Księżycu
Nie zdarzyło mi się odnosić do niego w formie sprostowania, ale wydał mi się w oczywisty w treści. Do tej pory nie wiedziałem jednak, co tak w zasadzie dolegało jego bohaterowi, czyli tak w zasadzie to mnie samemu.
Poczucie oderwania się od świata, bycie biernym obserwatorem życia, odcięcie się od rzeczywistości, separacja od aktywności społecznych i emocji. 

Derealizacja

To kolejny ciekawy stan psychiczny, jaki udało mi się odkryć. Idealnie opisuje on to, co chciałem wyrazić. A raczej to, co opisywałem, idealnie opisuje derealizację.

Jest to uczucie przeżywania snu na jawie. Oderwanie się od świata i przeświadczenie, że wszystko, co się dzieje to sen, albo coś jakby na wpół realnego. 

Skąd się bierze? 
Mózg może spowodować go jako reakcję obronną na nadmiar bodźców i przewlekły stres, a także przemęczenie.
Pojawia się w wielu zaburzeniach psychicznych. Przypomina trochę stan wstawiania się alkoholem, albo zaspania. Wykonywane czynności są mechaniczne, a zderealizowanemu brakuje motywacji, koncentracji i energii. 
Jeśli oglądałeś kiedyś gameplay z gry pierwszoosobowej, albo film, w którym kamera pokazuje dokładnie to, co widzi bohater, to pewnie zdarzyło ci się miejscami zapominać, że to nie ty grasz i nie ty uczestniczysz w tej historii. 
Będąc w stanie derealizacji, wszystko, co robisz zdaje się być robione przez kogoś innego, a przez ciebie jedynie jest obserwowane przez gogle VR.

Derealizacji towarzyszy też często depersonalizacja, czyli oderwanie się od własnego ciała. To jednak chyba poziom hardcore i bardziej niż w depresji i nerwicy przytrafia się osobom cierpiącym na schizofrenię, border, dwubiegunówkę lub stres pourazowy.

Przy derealizacji chory jest pozbawiony krytycyzmu i prawidłowego dystansu do świata. Przez to, że wszystko zlewa się ze sobą jak sen, nie jest w pełni świadom swoich decyzji i zachowań. Co jakiś czas coś wyrywa go z tego stanu, po to, żeby za jakiś czas do niego powrócić.

Nie ma się co dziwić, że taka osoba będąca cały czas na księżycu jednocześnie chce, ale nie może wrócić do życia. 

Na księżycu nie ma miłości, głodu, pieniędzy — bo nie ma potrzeb emocjonalnych, fizycznych ani społecznych. 
Nocami pogrąża się jednak w piciu. Można wnioskować tu, że poddaje się używkom, żeby bimbać sobie jeszcze bardziej.
Jak to jest jednak możliwe skoro przecież na księżycu nie ma przecież jedzenia, ani alkoholu? Otóż odrealnienie powoduje stały stan upojenia alkoholowego. A noc trwa na księżycu z ziemskiego punktu widzenia cały czas.

I z jednej strony czuje się blisko i posłusznie wykonuje polecenia, kręcąc się jak księżyc po ziemskiej orbicie, ale z drugiej strony jest już za daleko, aby na tę ziemię opaść i stać się częścią ziemskiego padołu łez.
Gdy zaś z powodu zbyt silnych emocji i prób wybudzenia się ze stanu odrealnienia spada z księżyca na ziemię, to obija ryja, gdyż nie jest przygotowany do odpowiedzialności za swoje życie i nie jest w stanie funkcjonować, gdy coś na chwile wyrwie go z marazmu. Trafia więc znowu na księżyc. 

W ostatniej zwrotce wolałby już nie obserwować biernie tego, co jest na ziemi, ale trafić do innej rzeczywistości, na innej planecie, byle by czuć sprawczość i móc REALNIE funkcjonować nie czując tego oderwania od powierzchni swojego życia na swojej planecie.  
Nowa rzeczywistość byłaby nowym życiem, a zatem i śmiercią w swoim dotychczasowym życiu. To jednak nic takiego, ponieważ: Na ziemi nic złego się beze mnie przecież nie stanie

Na końcu jest ciekawe podsumowanie: z księżyca to zawsze jest jakby bliżej,
bo chociaż to tak wysoko to upaść się nie da już niżej

Z księżyca jest blisko do życia, ale czy życie blisko życia, może zastąpić życie? Chodzi o to, że no właśnie niekoniecznie. To jest trochę tak jak osiągnięcie czwartego miejsca na olimpiadzie — niby jest to sukces, ale nie gwarantuje miejsca w czołówce, a poza podium — niezauważalny, pozbawiony namacalnych nagród itp. Jest to wysokie wyróżnienie, ale jednocześnie najniższe, bo będące na granicy zauważalności i oceny.

Rozpoczynając życie w nowej rzeczywistości, na marsie, czy uranie, nie miałoby się niczego, ale łatwiej jest zdaniem podmiotu lirycznego żyć od zera w nowym świecie, niż odrealnionym orbitować przyglądając się jedynie temu, co osiągnęło się w dotychczasowym życiu, nie mogąc z nim nic zrobić, ani w żaden sposób z niego skorzystać, lub na niego wpłynąć.

Komentarze