Rozdział 8.3 - Obcy
W drodze przez Gojon, mężczyźni
wspominali swoje lata szkolne. Dla Meona oznaczały one odkrycie silnej woli, a
dla Biusza- okrycie jej totalnego braku.
- Gdybyśmy nie jechali teraz i nie
trzęsłoby tak wszystkim, to zrobiłbym ci taki sam test, jak ten na początku
szkoły. Nigdy nie chciało mi się wierzyć, że nie masz absolutnie żadnych
umiejętności w tej dziedzinie.
- Test robili mi wielokrotnie, bo nikt
nie mógł uwierzyć. Wszyscy byli przyzwyczajeni do miernych wyników, ale jednak
moje przerosły wszelkie oczekiwania. Przyjechał nawet lekarz i mnie badał.
- Może źle ci wyjaśnili coś… -
Zastanowił się Meon. – To instynktowna czynność, ale na początku trzeba do niej
przywyknąć, bo to, jak oddzielny zmysł, albo kończyna.
- Jeśli nie ma się jednego ze zmysłów to
pozostałe są wyczulone. U mnie się to nie sprawdza. – Odparł Biusz.
Wóz podskoczył parę razy na kamiennej
drodze, którą właśnie jechali. Kierowca delikatnie zwolnił pędzące tolmeny by
podróż nie stała się dla pasażerów nazbyt odczuwalna po zmianie nawierzchni.
- Na bagnach powtórzymy to i owo.
Sprawdzimy, czy może twoje życie bez siły woli nie było jedynie czyimś błędem i
przeoczeniem. – Uśmiechnął się krzywo Meon.
- Wydaje mi się, że to bezcelowe. –
Westchnął jego kompan. – Milo z twojej strony, że wykazujesz w tej dziedzinie
zaangażowanie, ale nie pozostawiam sobie złudzeń.
- Wiesz… - Zawahał się. – Tak naprawdę
to nikt z nieśmiertelnych, czy też niezniszczalnych nie posiada tych zdolności
jakoś szczególnie rozwiniętych. Dwis potrafi przekręcić kartkę papieru i to
wszystko, na co stać jego siłę woli.
- Cymbał cokolwiek chociaż potrafi. –
Mruknął.
- Nie słyszałem o żadnym żyjącym
nieśmiertelnym, kto miałby tą moc rozwiniętą bardziej ode mnie. – Biusz starał
się doszukać w tym zdaniu jakiegoś śladu dumy, ale o dziwo nie udało mu się to.
Pełny współczucia, zamyślony Meon po chwili dodał jeszcze: Oprócz Władcy Wody,
rzecz jasna.
Pesymista zaśmiał się.
- Należysz do elity całego świata wobec
tego! Moje gratulacje!
- Śmiertelni znacznie przerastają moje
zdolności. Przewaga jaką mam to moje nieskończone życie.
- Nieczęsto dało się słyszeć nawet o
utalentowanych osobiście z naszego grona. – Zauważył Biusz. – Władcy, Komi i królowa
Vinis to wszyscy.
- I król Lidous. – Dodał Meon.
- Ten się nie liczy, bo nabył
nieśmiertelność i niezniszczalność poprzez swój dar.
- Masz racje. – Znów zamyślił się
przyjaciel.
- Może i ty kiedyś zdobędziesz talent?
Kto wie?
- Ha! Niemożliwe, musiałbym mieć jeszcze
parokrotnie razy większą siłę woli niż mam, a jak wiadomo ona się nie rozwija.
- Tylko pomyśl co by było gdyby… -
Pokiwał głową Biusz. Tamten zaś zmarszczył czoło.
- Nie ma się czym ekscytować.
- Wiem. Po reakcji wnioskuje, że często
cię tym męczą tam, w Bukaj.
- Stanowczo za dużo obcych, którym nic
do tego, pytają o to „jak to jest”. - Westchnął. – Rozumiem, że to może być dla
nich ciekawe, ale po wydaniu książki na ten temat miałem złudną nadzieję, że
ludzie się odczepią.
- Meon, wielka gwiazda która nigdy nie gaśnie.
– Przewrócił oczami Biusz, na co tamten delikatnie rozchmurzył się.
- Dobrze, że chociaż ty, zawsze miałeś
gdzieś „jak to jest”.
Jego przyjaciel poczuł się dumny, ale
nie dał tego po sobie poznać.
- Są ciekawsze kwestie. Cały świat nie
kręci się wcale wokół ciebie i tych bardziej utalentowanych.
- Masz rację. – Zgodził się
entuzjastycznie Meon. – W praktyce bywa różnie, ale wszyscy jesteśmy przecież
równi niezależnie od potencjału woli.
- W praktyce jest pod tym kątem zupełnie
inaczej.
Komentarze
Prześlij komentarz