Rozdział 3.2 - Moja siła
No tak, przypomniała mi się pewna istotna kwestia. Czytając te rozdziały miej na uwadze, że ja to pisałem jakieś 4 lata temu w notatniku na iPhonie Touch. Jakie to ma znaczenie? Otóż poprawiam zanim to tutaj wstawię, ale czasem wymknie się mojemu spojrzeniu jakaś literówka, "ę" albo brak spójności wypowiedzi. Nie byłem wtedy tak zaawansowany w pisaniu, jak jestem teraz (a teraz też nie jestem jeszcze ekspertem). Kiedyś może zrobię taki remake pierwszych rozdziałów, ze będą one zupełnie inne niż aktualnie są, ale póki co staram się je odświeżyć do stanu względnej używalności. Zależy mi w końcu bardziej na treści jaką potem za sobą poniosą niż nad formą są napisane, dlatego opisów będzie mało.
Rozbiję lepiej obóz na noc, bo w ciemności trudno
będzie wspinać się na wyższe góry, a tu niższych raczej już nie będzie.
Podszedłem do najbliższego
przyschniętego drzewa łamiąc kilka gałęzi. Potem potarłem o siebie parę
razy kamienie znalezione w jednej z dolin na której, ewidentnie ktoś niedawno
obozował.
Iskry zajęły suche liście oraz drewno i w
ten oto sposób rozpaliłem ognisko. Usiadłem blisko by lepiej się ogrzać,
zastanawiając się wciąż nad swoją nową drogą życia. Jako Roth z gór Urlanu póki
co radziłem sobie całkiem nieźle.
Szkoda, że nie mam żadnego sprzętu do wspinaczki albo
obozowania. Chociaż znalezione przedmioty i własne dłonie w zupełności mi
wystarczają. Jestem pełen podziwu dla samego siebie za to, że znam się na tak
wielu dziedzinach życia. Umiejętność przebycia pustyni okazała się być małym
wyzwaniem. Samotne życie w górach i przetrzymywanie ciężkich urazów, takich jak
na przykład upadek z góry to coś na o wiele wyższym poziomie. Wolę już nie
dochodzić, kim właściwie jestem. Skoro miałem powody by upić się, uciec na
pustynię i zapomnieć o wszystkim, co miałem, to wierze, że wolałbym nie
powracać do mojej dawnej rzeczywistości. Ważne, że jestem inteligentny i
wytrwały, to duża pomoc w walce o przetrwanie w tak dzikich górach jak
te.
Zastanawiam się tylko jak utalentowany jestem. Warto
byłoby się o tym przekonać. Spojrzałem na
wyschnięte drzewo, które przed kilkoma minutami użyczyło mi paru gałęzi na
opał. Pomyślałem, że to i tak by nie starczyło na ogrzanie przez całą te
noc.
Skupiłem się na nim. Poczułem jak drzewo
przyzwyczaiło się do życia w tych trudnych warunkach i jak mocno wbiło korzenie
w skały i przemoczoną od częstych ulew glebę. Powoli i stopniowo, od
najsłabszej do coraz to silniejszej, zwiększałem swoją siłę woli każąc drzewu
unieść się. To dobry sposób by sprawdzić, ile mam w sobie siły woli. Gdy
poczułem w połowie swoich możliwości, jak drzewo ustępuje, radość z odkrycia
drzemiącej we mnie siły wypełniła ciało. Sięgnąłem po całą siłę i przywołałem
drzewo. Ono wtedy z hukiem wyrwało się z ziemi i wyleciało parę metrów nad
ognisko. Następnie upadło i przeturlało się w końcu zatrzymując się u stóp góry
z której się tu przedostałem.
Ciekawe ilu utalentowanych potrafi dokonać takich
czynów? Pomyślałem z satysfakcją, którą chwile
potem przyćmiło wewnętrzne poczucie słabości.
Może to nic takiego ? A jeśli rzeczywiście mam silne
zdolności to czemu uciekłem na pustynię? Może ktoś chciał mnie zabić, bo
zrobiłem coś strasznego przy użyciu woli? To oznacza, że są potężniejsi ode
mnie! Ba, na pewno jacyś są, Skoro chcą mnie dorwać to jestem w niebezpieczeństwie!
Chyba nie jestem taki inteligentny jak
mi się wydawało. Chociaż... To tylko spekulacja. Możliwe, że nikt mnie nie
ścigał. Może tylko miałem problemy finansowe? Ech, nie powinienem o tym
myśleć. To bezcelowe i tak niczego sobie nie przypomnę.
Przywołałem gałąź z leżącego nieopodal
drzewa i wrzuciłem do ognia.
A skoro faktycznie jestem poszukiwany, to muszę uważać
by nie rozmawiać ze zbyt wieloma osobami i nie informować nikogo o swoich planach,
a raczej o ich braku. Rozejrzałem się.
O ile kogokolwiek spotkam.
Komentarze
Prześlij komentarz