Rozdział 3.1 - Moja siła
Podjąłem decyzje, że rozdziały będą się ukazywać dwa razy w tygodniu- we wtorki i piątki (chociaż wiadomo, że może to być różnie).
Moje
plany tym razem nie skończyły się jedynie na pustych pogróżkach we własnych
myślach. Od razu po śniadaniu wybrałem się do biblioteki i zabrałem stamtąd wszystkie
księgi spisane przez Tirena i Smaja dotyczące początków naszego istnienia. Co
prawda księgi te były przepisywane tysiąckrotnie, ale wciąż przekazywały, te
same, ważne treści o których ja mogłem zapomnieć lub nawet nie wiedzieć.
Szukałem tylko w rozdziałach o prawie Materii nadanej Władcom, bo były to tak
grube księgi, że przeczytanie ich od deski do deski zajęłoby tygodnie, miesiące,
a może nawet lata. W każdej była reguła, że Władcy nie mogą mordować. To było
niezaprzeczalne- kiedy używamy siły woli przeciw komuś, w celu zabicia go, to
nasze talenty nie działają.
Były też wzmianki o przypominaniu
śmiertelnym o Materii, szacunku dla Władców i pozwoleniu im na podejmowanie
decyzji w sprawach świata, który przecież podlega Materii. On jednak z racji
tego, że nie może opuścić swojego wymiaru, by cała materia (drzewa, ludzie,
góry, wody i cały świat) nie rozpadła się, wydał prawo pozwalające nam w jego
imieniu decydować o losach świata. Każdy z nas miał mieć część tej władzy. Teraz, gdy zostałem tylko ja, to
teoretycznie ja mam władze nad całym światem. Szkoda tylko, że nie praktycznie.
Mijała kolejna godzina. Kolejna kawa i
następna pożółkniała kniga.
W dalszym ciągu niczego nie znalazłem. Musi tu być
jakiś haczyk, mały druczek, każdą regułę da się przecież obejść. Nigdy nas ta
kwestia nie interesowała, bo nie wymagała tego od nas sytuacja.
Na dworze już pociemniało, a ja wciąż
siedziałem pochłonięty monotonną lekturą o naszych obowiązkach. Czy
przyjemnością miało być życie wieczne na usługach ludzi? Może brak możliwości
korzystania w pełni ze swoich mocy, albo poczucie niesprawiedliwości i braku
szacunku dla mnie i tego, co mówię?
Gniew znowu ogarnął moje myśli. Nie
potrafiłem się znowu uspokoić, uległem pokusie zrobienia czegoś, na co mam
ochotę.
Wstałem od biurka i zamknąłem oczy.
Tam jest!
Wyczułem siłą woli wodę w wazonie na
parapecie okna. Przywołałem ją i kazałem by podleciała do regału z prezentami
od posłów- największych oszustów, nie licząc ministrów, ambasadorów i
premierów. Stratą czasu byłoby wyliczać dalej kogo jeszcze. Woda na moje
polecenie ochłodziła się i stwardniała, a następnie uformowała kształt
szpiczastego kolca, który w mgnieniu oka uderzył w regał. Wbity lodowy kołek
rozlał się po prezentach a następnie znów stwardniał. Pozłacane i posrebrzane
przedmioty pokryte lodową powłoką zaczęły fruwać po pomieszczeniu. Jeden za
drugim uderzał w ścianę ulegając rozpadowi. Już za chwile wszystko było
rozbite, a okruchy leżały na podłodze. Znów zamknąłem oczy, znalazłem części
lodu na resztkach prezentów. Przywołałem je, a następnie zmieniając w
wodę złączyłem w całość. Rozejrzałem się po pokoju.
Zdjęcia!
Od razu w głowie usłyszałem głosy:
"Uściśnijcie rękę Wielkiemu Lunowi! Och, patrzcie! Oto nas obrońca i
mag ofiarowany nam wprost od wszechpotężnego Materii!" Zabawne jak te
chamy potrafią się podlizać! Zacisnąłem zęby. Woda z niesamowitą prędkością
przeszyła trzy wiszące obok siebie ramki z fotografiami, one podzieliły się na
połówki i pospadały z brzdękiem na podłogę.
Rozejrzałem się ponownie. Przypomniałem
sobie o figurce premiera od jakiegoś kretyna z nulviańskiego sejmu. Woda wpadła
do szafy, w której ją chowałem, dziurawiąc przy tym drewniane drzwi. Oblała
posążek. Głęboko wsiąkła w drewno z którego był wykonany, a następnie z siłą całej
mojej złości wysadziła w powietrze z hukiem podobiznę polityka. Jej części
rozleciały się po całej izbie, uderzając w ściany i rozbijając okna.
Spojrzałem po pokoju raz jeszcze, ale
reszta to jedynie księgi, które muszę zgłębić. Nie zniszczyć. Odesłałem wodę z powrotem do wazonu. Usiadłem na
fotelu, zamknąłem oczy odesłałem zmysły do stanu nieświadomości i pomyślałem o
śpiących sługach.
[W moim salonie jest bałagan, natychmiast
to posprzątaj] - Odezwałem się do jednego z nich, wybudzając go tym samym ze
snu.
[Tak jest, Władco Lunie] - Odpowiedział
oniemiały.
Otworzyłem oczy po czym powoli
odzyskując zmysły zacząłem czytać kolejne wiadomości z księgi Tirena.
Komentarze
Prześlij komentarz