Rozdział 2.2 - Wielkie plany


Tak jak obiecywałem- wstawiam dziś drugi fragment rozdziału drugiego.




Już drugi raz budzę się leżąc na ziemi obolały i z zawrotami głowy. Tym razem jednak nie mam władzy w nogach ani rękach.
No nic. Chociaż jestem świadomy, nie straciłem po raz wtóry pamięci i żyję. Ucieszyłem się ironicznie. Nie wiem jak, ale żyje i to najważniejsze.
Leżałem tak przez jakiś czas próbując ruszyć którąś z kończyn, nic to jednak nie dawało, tak jak przypominanie sobie skąd jestem i kim właściwie jestem.
W końcu moje próby odzyskania panowania nad ciałem dały jakieś efekty- teraz wszystko mnie cholernie bolało. Jednak nie mogłem nawet się wić z bólu, co sprawiało że zaciskanie zębów i łzawienie,  jako reakcje ciała na to cierpienie, musiały mi wystarczyć. Leżąc, obserwowałem górę z której spadłem.
Hm... Wysoka jest... To dziwne, że udało mi się przeżyć... To bardzo dziwne... Tak jak z tym pistoletem poprzedniego dnia.
Zdałem sobie sprawę, że jestem dość wytrzymały.
Kilka postrzałów, przeprawa przez pustynię i upadek z góry, bez niczego do jedzenia nie jest dla mnie żadnym problemem. Uśmiechnąłem się, wciąż krzywiąc się z bólu. Ten jednak powoli ustępował. Próbowałem wtedy odwrócić głowę w tył. Z powodzeniem. Zobaczyłem trawę, polanę i góry, góry i jeszcze trochę gór.
No nic. Jeśli uda mi się podnieść to zagłębię się trochę w ten łańcuch górski. Kto wie, może ktoś powie mi skąd mogę pochodzić. To zastanawiające, że nawet po takim upadku niczego nie pamiętam. Prócz imienia- jestem Roth i prawdopodobnie troszkę za dużo wypiłem. Znalazłem się na pustyni, zapominając, jak się tam znalazłem. Zdawałem sobie tylko sprawę z tego, że jestem dość bystry, wytrzymały i... że ból ustąpił. Ruszałem właśnie dłonią nie czując choćby cienia tortury, która jeszcze kilka chwil temu była dla mnie najbardziej bolesną chwilą jaką pamiętałem. Wstałem i począłem rozglądać się.
Skoro już pomyślałem o podróży, to niech się ona odbędzie! W sumie wygląda na to, że prędko nie przypomnę sobie, kim jestem, więc mogę rozpocząć nowe życie, jako Roth z gór Urlanu.
Poszedłem wzdłuż doliny kierując się w stronę niekończących się szczytów.



Komentarze