Autobiografia 18
Przedostatni rozdział mojej pierwszej nowelki.
Napisz w komentarzu czy ci sie podobała... Ale wcześniej daj się ponieść fantazji po raz ostatni, bo następny urywek to już będzie inna para kaloszy.
Zanurz się najostatniejszy raz w tym, sielankowym (czy też może niekoniecznie) świecie.
Ostateczne wnioski z tego doświadczenia wyciągniemy jutro.
18.
***
18.
Zdałem maturę
moi drodzy!
Mój Radzio (tak jest, „mój”,
zgadza się) pomógł mi się do niej przygotować tak, że wszystko napisaliśmy z
całkiem podobnymi wynikami.
Jestem z nim od jakichś 5-ciu
lat. Moja matka już wie, chociaż z tego co mówiła, to spodziewała się tego już
wcześniej. Kurwa, aż tak po mnie było widać? Alek i dupki z elity dali mi
spokój. Raz jeszcze dopytywali, co tam u mnie, to im powiedziałem, że okazało
się, że jestem gejem i że jesteśmy sobie z Radkiem razem i do tego całkiem
szczęśliwi. Tomek dał Radziowi spokój. Jasiek zdechł i mam teraz w domu Radzia
i Radzia Juniora (tym razem rasowego jamnika).
Pracuje na stacji paliwowej, a Radzio
studiuje. Wynajęliśmy małą kawalerkę żeby miał bliżej na uczelnie. Studiuje
polonistykę. Wątpię żeby znalazł sobie po tym jakąś sensowną robotę, ale ważne,
że mu się podoba. Zaraził mnie pasją do książek i w przeciągu 2 pierwszych lat
naszego związku, przeczytałem wszystkie, zaległe lektury, w tym też te
nieobowiązkowe.
Powiem wam, że nie myślę teraz
już ani o dziewczynach, ani o chłopakach. Mam swojego Radzia i on jakoś tak
zastępuje mi cały świat. Razem jesteśmy parą panów życia, śmierci, czasu i
materii. Lepszej pary na całym świecie być nie mogło. O seksie mówić nie będę,
bo nie wypada, ale ciekawskim odpowiadam z góry, że nie narzekam, mimo że
wyobrażałem sobie w moim dorosłym życiu, wielkie cycki, to ich brak wcale nie
jest dla mnie jakiś bolesny.
Ostatecznie odpowiem wam na
pytanie, które zapewne spędziło niejeden sen z waszych powiek, a mianowicie
dlaczego, do jasnej cholery, przez 29, zasranych stron, nie podałem swojego
imienia. Odpowiedź jest całkiem prosta- dla większości z was i tak będę
pedałem, zboczeńcem, debilem, czy innym kurewstwem, jak to ładnie mój Radzio
podsumował. Nie ma więc znaczenia, jak rzeczywiście się nazywam. Wy określajcie
mnie jak chcecie. O! może być nawet „ciota”, ale powiem tak: nieważne jak mnie
nazwiecie, ja jestem dziś szczęśliwy i to jest najważniejsze.
Komentarze
Prześlij komentarz